Moja przygoda z domowym masarstwem

Witam wszystkich zadymiaczy i miłośników swojskiego jedzenia

Niech pożywienie będzie Twoim lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem – głosił Hipokrates (460-370 p.n.e.)

Zapis ten dotyczył czasów w których nie było wysoko przetworzonej żywności. Obecnie oferowana na rynku żywności w większości przypadków naszpikowana jest chemią, w tym fosforanami, wzmacniaczami smaku i zapachu, wypełniaczami oraz konserwantami i barwnikami.

Hipokrates powiedziałby, że dzisiejsza żywność tworzona jest przez alchemików lub magów

Niestety wszyscy o tym wiemy, albo przynajmniej słyszeliśmy, ale nie chcemy dopuścić do siebie takiej informacji. Dlaczego? Bo tak jest łatwiej, prościej, szybciej, wygodniej, ale nie zdrowiej! Trzeba czasu, lat, aby do tego dojrzeć i zmienić postrzeganie otaczającego nas świata. Tak było również w moim, a raczej naszym przypadku. Obecnie staramy się uświadamiać swoje dzieci oraz znajomych i każdego kto zechce tego posłuchać.

Pierwszym krokiem jest czytanie etykiet żywności. Wystarczy tylko nauczyć się przed zakupem dowolnego towaru sprawdzać to co jest zapisane w składzie na etykiecie. Często tak niewiele wystarczy, aby zrezygnować z zakupu gorszego produktu na rzecz lepszego. To początek drogi …

Profilaktyka, czyli prewencja jest najważniejsza

Zwracanie uwagi na to co kupuję spowodowało, że zaczęliśmy z żoną szukać drogi wyjścia z tej sytuacji. Sami widzimy, że mimo postępu wiedzy, rozwoju medycyny zdrowie nasze i naszych dzieci jest coraz w gorszej kondycji. Łapiemy alergie, uczulenia i jesteśmy coraz bardziej podatni na wpływy skażonego chemią otoczenia. Pojawiają się coraz to nowe choroby tzw. cywilizacyjne. Producenci wszelkiego dobra w pogodni za zwiększeniem wydajności i obniżeniem ceny robią coraz dziwniejsze produkty odbiegające bardzo od tych produkowanych w Polsce nawet w latach 70-80, kiedy były stosowane normy branżowe dla poszczególnych gałęzi przemysłu, a które obecnie niestety nie obowiązują, za to mamy Normy EU.

Wędliny w moim domu robiono od zawsze

, ale raczej okazjonalnie. Pamiętam, jak mój dziadek kręcił kiełbasy, podobnie mama. Przypominają mi się kiełbasy z nutrii pokryte woskiem, suszące się latem na strychu. Od zawsze w domu robiono wypieki, czy to mięsne, czy mączne. Pamiętam też świniobicia, a potem świeżynę. Pycha i zdrowie. Nie pochodzę ze wsi, a pod koniec XX wieku normą było nawet w dużych miastach, że w pomieszczeniach gospodarczych ludzie hodowali świnki, kury, króliki, ale to już nie wróci. Skutecznie ludzi pozbawiono tak prostej wiedzy i powszechnej kiedyś wiedzy. Można by powiedzieć, że pozbawieni zostaliśmy naturalnych instynktów. Przyjmujemy wszystko bezwiednie co nam podsuną pod nos za dobrą markę. Tu niestety nie ma litości, pieniądz rządzi. Zawsze należy to mieć na względzie. Żywność przemysłowa obecnie jest towarem, a nie lekarstwem. Ma przynosić dochody, obrót jest najważniejszy, a obrót to zysk. Gorsza, czy lepsza ma się sprzedać, a co my z nią zrobimy to już nie istotne, dlatego nie musi być trwała. Zepsuje się szybciej to kupimy następną partię i obroty wzrastają.

Dlatego własnie jakość dostępnej w sklepach żywności przemysłowej oraz coraz większa świadomość, a także troska o stan zdrowia własnych dzieci, rodziny spowodowały, że postanowiliśmy coś z tym zrobić. Tak narodziła się idea Domowych Wyrobów i założenia bloga, który miał być naszym zeszytem z przepisami. Kiedyś było normą, że w domach były takie zeszyty z zapisanymi sekretnymi przepisami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie, a że dzisiaj elektronika i internet jest wszechobecny, to i nasz zeszyt stał się elektroniczny, a następnie został upubliczniony, ponieważ nie widzę potrzeby trzymania takich przepisów w tajemnicy.

Trzymając się obranej drogi od grudnia roku 2008 robimy sami wędliny, pieczemy chleb, robimy przetwory z warzyw i owoców z własnego ogródka (a mieszkamy w mieście). Na początku robiłem wędzonki i kiełbasę metodą “co się nawinie” i woziłem do wędzenia. Była to totalna partyzantka. Czasem wyszło innym razem niekoniecznie. Po około roku miałem już własną masarenkę. Taką przydomową, a do tego pierwszą w wędzarnię (elektryczną 🙂 ). Od grudnia 2008 praktycznie w 100% robimy własne wyroby i nie kupujemy kiełbas i wędlin w sklepach!!! Można? Można! Móc to chcieć, a chęci były ogromne! Zdarzało się i zdarza do dziś, że od czasu do czasu coś kupimy, ale jeśli już to na targach wiejskich, przy okazji imprez regionalnych. Wybieramy jednak produkty domowe, celem poznania nowych smaków i w poszukiwaniu inspiracji.

W dzisiejszych skomercjalizowanych czasach nie jestem dobrym obywatelem. Niestety ograniczam zarobki między innymi producentom żywności, jednak wiem też, że oni o mnie na pewno nie zadbają.

W lutym 2009 roku trafiłem na stronę i forum wędliny domowe i przepadłem. Dzięki miłym ludziom z forum zgłębiałem wiedzę i robiłem coraz to nowe wyroby. Obecnie szyneczki czy kiełbasy robię systematycznie. wymyślam coraz to nowe przepisy z różnego rodzaju mięs ku uciesze domowników. Dzięki temu nie ma monotonii smaków. Robię szynki, przez kiełbasy, mielonki, salcesony, kiszki, rolady, pasztety z różnych mięs, a w od kilku lat wyroby ze znakomitej dziczyzny. Dziczyzna to najlepszy, najsmaczniejszy i najzdrowszy z obecnie dostępnych rodzajów mięs.

Jak starcza czasu robię też domowe sery: oscypki, sery twarogowe

z mleka od krów ze wsi, do puki jeszcze można takie kupić. Tak to jest, że taka droga to styl życia i się trochę wartości zmieniają. Człowiek zaczyna myśleć samodzielnie. Może to za sprawą mózgu lepiej odżywionego? Wyroby z mięsa, nabiał, własne pieczywo, do tego własny ogródek z warzywami i owocami. Tak to się rozkręca. Zacząłem robić też własne piwo! Słód, chmiel, drożdże i woda ze studni. Nic więcej nie trzeba. To jest prawdziwy smak piwa, ale nie wie tego ten kto takiego domowego, czy garażowego piwa nie wypił, czy nie zrobił sam. Polecam!

W miarę możliwości i posiadanego czasu, którego jak chyba każdy nie mam za dużo będę sukcesywnie zamieszczał relacje z kolejnych moich produkcji i poczynań. Powiem, że droga którą wybrałem nie jest łatwa i wymaga wielu wyrzeczeń. Przeorganizowania życia. Wiele osób mówiło mi: “eee po co robić jak można kupić. Taniej i czasu więcej.” Może i tak, ale ja wolę zrobić coś smacznego dla dzieci, żony, rodziny, niż tracić czas przed telewizorem.

Mówią, że nie trzeba budować piekarni, aby zjeść dobrego pączka.

W dzisiejszych czasach niestety jak chcesz zjeść coś dobrego to musisz zainwestować w to czas i serce oraz pieniądze.

Szczerze polecam każdemu produkcję własnych domowych wyrobów dla zdrowia naszych rodzin, a w szczególności dzieci oraz poznania, przypomnienia sobie smaków prawdziwych kiełbas, czy szynek. Domowe wędliny można wykonać nawet przy braku wędzarni. Na początek można zrobić dobre wyroby z szynkowaru, pasztetową, czy salceson lub kiełbasę białą. jest też sposób, aby uwędzić np. skrzydełka kurczaka na patelni. Poszukajcie na blogu. Tu zaznaczę, że nie jestem zwolennikiem drobiu fermowego, a w szczególności kurczaków. Z jakich powodów? Poszukajcie informacji na temat ich produkcji w internecie. Zawsze można też przygotować wędliny w domu i zawieźć je do pobliskiej, tradycyjnej wędzarni, które jeszcze można znaleźć. Następnym krokiem w miarę pozyskiwania wiedzy i zagłębiania się w temat będzie na pewno budowa lub zakup własnej wędzarni, a może nawet wykonanie pomieszczenia na domową masarenkę. Czego wam serdecznie życzę.

W chwili obecnej po latach odwyku od przemysłowych, wysokowydajnych produktów mogę powiedzieć, że dzieci nie mają żadnych alergii, czy uczuleń. Ogólnie są dużo silniejsze od nas. Mniej chorują. Coś w tym musi być. Młodszy synek od początku życia wychowywał się wyłącznie na naszych wyrobach. Kiełbasę i ogórek kiszony zaczął jeść od 6 miesiąca życia i do dzisiaj mu tak zostało.

Tak na marginesie dodam, że w wieku niespełna roku zaczął kożystać razem z nami z uroków bani!

Bania to mój drugi konik.

Jak ktoś chce to może zajrzeć na mojego innego bloga tematycznego Stara Bania.

Wracając do tematu widzę po swoich dzieciach, że młodszy jest zdrowszy i silniejszy od starszego, który trochę w swoim młodym życiu niestety zjadł chemii, zanim przeszedł na nasze. Tak wychowani jedzą praktycznie wszytko i nie narzekają, że coś jest twarde, czy inaczej pachnie niż sklepowe. Nauczyły się dzięki temu gryźć od małego i nie są fanami tylko parówek i mortadeli jak wiele z dzieci.

Wyroby pokazane na blogu powstały i powstają w oparciu o stare przepisy, normy branżowe, posiadaną literaturę z własnej biblioteczki, najczęściej z lat 50-80 ubiegłego wieku, a także w oparciu o przepisy znalezione w internecie na różnych stronach, forach oraz własne pomysły. Przepisy te są modyfikowane pod gusty i smak domowników. Dlatego zawszę mówię: pierwszy raz zrób wyrób wg. przepisu, a następnie go zmodyfikuj jeśli jest potrzeba pod własne gusta smakowe.

Produkcja pieczywa i innych mącznych wyrobów to inna bajka, mojej żony! Wszelkie wypieki, pyszne chleby, pachnące bułeczki, słodkości i różne smakowite potrawy w tym z dziczyzny to świat internetowej beny, czyli mojej żony, a ja się do mąki nie mieszam :-). Znajdziecie tu przepisy na wyroby z Podlasia oraz Litwy, Rosji, Ukrainy i innych stron świata również.

W przypadku pytań proszę pisać na: wyrobydomowe@gmail.com lub zadawać je na facebooku. W miarę możliwości i czasu postaramy się pomóc.

Na zakończenie powiem, że obecnie, czyli w 2019r. w dalszym ciągu sami robimy wędliny, chleby, czasem sery, itp., a dodatkowo staramy się wciągnąć do tego jak najwięcej osób.

Nowe działy to domowe konserwy, słoiki oraz wyroby Sous Vide!

To wszystko robimy z naszego przekonania, za free w miarę naszego wolnego czasu i z własnych środków. Nie czerpiemy z tego korzyści, dlatego nie ma na naszym blogu reklam, czy próśb o subskrypcje, lajki, itp. Mamy nadzieję, że pozytywnie zarażamy innych swoją pasją i tak będziemy postrzegani.

Nie dajmy się śmieciowemu jedzeniu! Najważniejsza jest świadomość tego co się je, reszta przyjedzie z czasem.

Nasz blog został wyróżniony w 2015 r. przez portal WĘDLINY DOMOWE

 Rekomendacją Wędzarniczej Braci za długoletnią współpracę oraz osiągnięcia na rzecz popularyzacji tradycyjnych metod domowej produkcji wędlin. Tam tez jest sporo naszych przepisów.

Z wędzarniczym pozdrowieniem

Czuj Dym

Wszystkie przedstawione na blogu przepisy są mojego wykonania i opisują sposoby w jaki ja wykonuję wyroby. Każdy kto wykorzystuje przepisy robi to na własną odpowiedzialność i zobligowany jest do zachowania wysokich standardów higienicznych przy pracy z mięsem.

Kopiowanie treści, zdjęć zamieszczonych na blogu w szczególności do celów komercyjnych jest zabronione bez zgody autora.

Chcesz wykorzystać nasze materiały napisz do nas: wyrobydomowe@gmail.com

Jesteśmy też na: